Agnieszka Wacikowska
WYCHOWANIE
KRÓLEWICZÓW Z DYNASTII JAGIELLONÓW I WAZÓW W POLSCE
WSTĘP
Wraz ze śmiercią
Kazimierza Wielkiego wygasła w Polsce dynastia Piastów, a wraz z nią skończyła
się dziedziczność tronu. Dla późniejszych królów oznaczało to, że nie mają gwarancji,
że ich synowie zostaną ich następcami; przecież sam Jagiełło został królem
Polski, bo tak zdecydowali możni małopolscy, wybierając go na męża Jadwigi.
Jagiellonowie utrzymywali się na polskim tronie dzięki kolejnym ustępstwom na
rzecz szlachty, poza tym mięli w swoim ręku bardzo ważny element przetargowy –
byli dziedzicami Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Sytuacja Wazów była jeszcze bardziej skomplikowana. Po pierwsze
przywileje szlacheckie były tak rozbudowane, że królowie nie mieli już raczej
nic nowego do zaoferowania w zamian za poparcie; można było jedynie zdobywać
pojedynczych zwolenników osobistymi ustępstwami. Po drugie był to już czas
wolnej elekcji, a te potrafiły przybrać całkiem zaskakujący obrót. Poza tym
Wazowie nie posiadali nic cennego; Zygmunt III został zdetronizowany w Szwecji
i jego synowie dziedziczyli już tylko sam tytuł Królów Szwedów, Gotów i
Wandalów.
Czy mieli szansę na polską koronę? Na pewno większe niż obcy, dlatego że
„nie zwykła Polska szukać pana indziej, póki królewskiej stawa familijej.
Język, obyczaje, geniusz bardziej w tym panu podobać się będą, który się pod
naszym niebem urodził”. I pod tymże niebem został wychowany (Pisma polityczne... 1991, s. 217). Z
jednej strony byli więc traktowani jak osoby prywatne – nie byli przecież następcami
tronu. Z drugiej zaś szlachta interesowała się życiem rodziny królewskiej, a
zwłaszcza wychowaniem królewiczów, jako potencjalnych następców.
Postaram się znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie były elementy wychowania
królewiczów? Na co kładziono szczególny nacisk? Czy coś się zmieniało na
przestrzeni dziejów? W jaki sposób szlachta próbowała wpływać na wychowanie
królewiczów – ich potencjalnych przyszłych władców?
WYCHOWANIE JAGIELLOŃCZYKÓW
Pierwszemu królowi polski
z dynastii Jagiellonów – Władysławowi Jagielle (ok. 1351 – 1434), męscy
potomkowie narodzili się dopiero z czwartego małżeństwa z Sońką Holszańską,
byli to: Władysław, po śmierci nazwany Warneńczykiem (1424 – 1444), Kazimierz
(1426) zmarły w niemowlęctwie i późniejszy król Kazimierz Jagiellończyk (1427 –
1492). Jagiełło doceniał wagę wykształcenia synów na odpowiednim poziomie; sam
miał niewątpliwie braki w edukacji, co zapewne odczuwał. Jak już wspominałam
sprawa wychowania królewiczów interesowała nie tylko rodziców, którzy chcieli
przygotować synów do trudów rządzenia; budziła wiele troski i zainteresowania
poddanych, którzy chcieli mieć wpływ na wychowanie swoich przyszłych władców.
Warto wspomnieć, że
wcześniej, gdy córka Jagiełły - Jadwiga uznawana była za następczynię ojca, na
dworze królewskim, gdzie nie brakowało ludzi światłych i wykształconych, myślano
nawet o tym, aby dobrać odpowiednich wychowawców dla jej narzeczonego Fryderyka
brandenburskiego.
Wszyscy synowie Jagiełły
zapewne wychowywani byli tak samo, pomimo tego, że to starszy Władysław był
potencjalnym następcą na tronie Polski. Jan Długosz zapisał, że na zjeździe w
Warce w 1430 roku możni wyznaczyli wychowawców dla królewiczów.
Pierwszy z nich, miał
kształtować umysły chłopców, a był nim Wincenty Kot z Dębna (Bogucka M., 1981,
s. 30). Był on profesorem Akademii Krakowskiej, później, już za panowania
Władysława Warneńczyka, został podkanclerzym koronnym i arcybiskupem gnieźnieńskim;
być może w ten sposób wychowanek odwdzięczył mu się.
Ciała młodych królewiczów
miał kształtować szlachcic i dworzanin Piotr Ryterski, który walczył między
innymi pod Grunwaldem i Koronowem. Zapewne to on miał więcej pracy przy
królewiczach, gdyż, zgodnie z ideałami średniowiecza, większy nacisk kładziono
na ćwiczenie w rzemiośle rycerskim, wyrabianie odwagi i wytrzymałości niż na
pracę umysłową. I nic dziwnego, idealny król miał być przede wszystkim
pierwszym rycerzem w państwie. Dni chłopców upływały więc na szermierce,
strzelaniu, udziale w polowaniach, które czasem trwały wiele tygodni i
zaprawiały do ciężkiego życia obozowego w prymitywnych warunkach.
Zajęcia książkowe
oczywiście nie były zupełnie lekceważone; świadczy o tym choćby wybór mistrza
Kota na nauczyciela. Poza tym uważano, że umiejętności czytania, pisania, znajomość
języków i historii są niezbędne do tego, aby rządzić (Tamże, s. 31).
Los sprawił, że obaj
wychowankowie profesora Wincentego Kota i Piotra Ryterskiego zostali królami.
Władysław był władcą Polski i Węgier. Po jego wczesnej śmierci królem Polski
został Kazimierz, który już wcześniej został wybrany na Wielkiego Księcia
Litwy.
Kazimierz w pełni
wykorzystywał umiejętności zdobyte za młodu. Życie dzielił pomiędzy ukochane
polowania, wojny i wielkie rozgrywki dyplomatyczne. Zarzuca mu się lekceważenie
rozwoju nauki i sztuki, być może jest w tym trochę prawdy. Trzeba jednak
pamiętać, że to właśnie na jego panowanie przypada początek humanizmu w Polsce
i królowi raczej nie były obojętne nowe idee, gdyż jednym z wychowawców jego
synów został Włoch Filip Buonaccorsi zwany Kallimachem, który przebywał w
Polsce od 1470. Był dyplomatą, prekursorem odrodzenia w Polsce i wokół niego
skupiło się grono wielbicieli tego prądu (Tamże, s. 215).
Kazimierz IV Jagiellończyk
miał wielu synów i dużo uwagi poświęcił kształceniu ich umysłów i charakterów,
gdyż zdawał sobie sprawę z wpływu wychowania na dalsze życie. Żyjący w XVI w.
Stanisław Orzechowski, wszechstronnie wykształcony polski pisarz polityczny i
religijny, historyk, takie właśnie motywy przypisuje dbałości Kazimierza IV o
wychowanie synów. „Wiedział bowiem – pisze S. Orzechowski – ten mądry król i
najlepszy ojciec, że wychowanie w wieku dziecięcym jest podwaliną całego
przyszłego życia, zarówno osobistego, jak społecznego”. W dzieciństwie człowiek
uczy się tego, co jest uczciwe, a co haniebne, co sprawiedliwe, a co nie
(Orzechowski S., 1972, s. 16).
Na dworze Jagiellonów, w
tym czasie, powstał nawet specjalny traktat „O wychowaniu królewicza”. Jego
autorstwo jest sporne; przypisywane jest Elżbiecie, żonie Kazimierza Jagiellończyka
albo, nieznanemu z imienia, Włochowi przebywającemu w tym czasie na dworze.
Zgodnie z traktatem,
przyszłego króla należało wychowywać w duchu religijności i patriotyzmu.
Wychowując królewicza należało w nim kształcić te cechy, które powinien mieć
jako przyszły król. Należało dbać i o jego rozwój fizyczny, i duchowy. Jednym z
elementów kształcenia były więc odpowiednie ćwiczenia rycerskie. Na
kształtowanie charakteru królewicza największy wpływ miał nauczyciel, dlatego
jego wybór był bardzo ważny. Powinien być bardzo dobrze wykształcony, mieć
silną osobowość i posiadać wiele cnót. Należało nauczyć go panować nad
emocjami, wykształcić w nim pobożność, poczucie sprawiedliwości,
wstrzemięźliwość i łaskawość. Poza tym władca powinien umieć ładnie przemawiać
i dlatego do programu kształcenia wchodziło między innymi czytanie starożytnych
mówców (O wychowaniu..., 1956, s. 38 i
n).
Powróćmy do wychowania
synów Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki. Królewicze wychowywani
byli bez przepychu i nadmiernego bogactwa, a główny nacisk położono, podobnie
jak to postulowano w traktacie, na wykształcenie pobożności, skromności i
czystości. W porównaniu ze średniowieczem zmieniły się proporcje i edukacja
książkowa zajmowała coraz więcej czasu. Ważne dla Kazimierza było to, aby
synowie byli wychowywani w kraju, gdyż wychowanie za granicą czasem za bardzo
zmienia, a królewicze mieli być w przyszłości królami Polaków.
Kallimach dbał o edukację
filologiczną chłopców, rozumianą jako poznawanie i studiowanie języków
starożytnych, znajomość antycznej literatury, zgłębianie dzieł politycznych,
zwłaszcza rzymskich (Skoczek J., 1937, s. 4). Na drugiego wychowawcę synów król
wybrał Jana Długosza, człowieka, który budził powszechny szacunek
nieskazitelnymi obyczajami i wykształceniem. J. Długosz miał dbać o prawidłowy
rozwój umysłowy i kształtowanie charakterów królewiczów. Uczył chłopców
historii i języka ojczystego. Zgodnie z zasadą, „z kim przestajesz takim się
stajesz” pilnował, żeby królewicze stykali się tylko z ludźmi mądrymi, zacnymi,
wykształconymi, zamiast nieprzyzwoitych zabaw mieli zajmować się odpowiednimi
książkami, z których mogli czerpać wzorce (Orzechowski S., 1972, s. 19 – 20).
W wychowaniu synów
Kazimierza pojawił się jednak i element, z którym współczesna pedagogika nie
zgodziłaby się. Mówiono, że nic tak nie cieszyło uszu królewskich, jak krzyk
syna, gdy nauczyciel bije go rózgą. Wierzono, że łzy i surowość wychowania „są
podwaliną dobrych i rozumnych rządów” (Tamże, s. 16).
Chłopcy byli wychowywani bez
królewskiego przepychu; nosili proste stroje, jedli niewyszukane potrawy i
bardzo wcześnie wstawali. Tradycja „Długoszowego wychowania” – surowego, twardego,
prostego - przetrwała jeszcze bardzo długo i była popularna w opinii szlachty,
która chciała mieć wpływ na wychowanie swojego przyszłego pana.
Oczywiście ojciec dbał nie
tylko o umysł i pobożność synów; dobry władca musiał być przecież także
rycerzem. Ćwiczeniem chłopców w rzemiośle rycerskim, ich sprawnością i rozwojem
fizycznym zajmował się Szydłowiecki (Skoczek J., 1937, s. 4).
Synowie Kazimierza
Jagiellończyka rzeczywiście odnieśli sukces w życiu. Wychowanie w duchu
religijności, jak mi się wydaje, najbardziej wpłynęło na życie Kazimierza (1458
– 1484). Nie interesował się polityką, odznaczał się miłosierdziem względem
ubogich i religijnością. Po śmierci, w wieku 26 lat, miejsce jego spoczynku –
katedra wileńska stała się miejscem kultu młodego Jagiellończyka. W 1604 roku
odbyły się uroczystości kanonizacyjne, a św. Kazimierz został ogłoszony patronem
Polski i Litwy, od 1950 roku patronem młodzieży litewskiej, a od 1960 Kawalerów
Maltańskich. Pozostaje jednym z bardziej popularnych świętych polskich.
Najmłodszy Jagiellończyk –
Fryderyk (1468 – 1503) z woli ojca został przeznaczony do stanu duchownego,
został kardynałem i prymasem. W nim Długoszowi chyba bardziej udało się
wykształcić poczucie patriotyzmu i lojalność wobec dynastii, niż pobożność, ale
Kościół za jego rządów przeżywał rozkwit, a sam Fryderyk był fundatorem wielu
kościołów.
Żona Kazimierza
Jagiellończyka nie bez powodu została nazwana „Matką Królów”; pozostali
synowie, wychowankowie Długosza, zostali królami. Choć wydaje mi się, że pomimo
głosów panegirystów, przypadek, a nie wychowanie to sprawiło. Ale to drugie
niewątpliwie pomogło w rządzeniu i jak widać na ich przykładzie opłaciło się
dbać o rozwój wszystkich synów, a nie tylko najstarszego, jako potencjalnego
następcy.
Najstarszy Władysław (1456
– 1516), pomimo polskiego wychowania, został królem Czech i Węgier. Dzięki temu
jego młodszy brat, Jan Olbracht (1459 – 1501), miał szanse uzyskać tron Polski.
Los sprawił, że i on i jego następca Aleksander (1461 – 1506) zmarli po kilku
latach rządów, do tego bezpotomnie i królem został Zygmunt I (1467 – 1548).
Został on nazwany Starym między innymi, dlatego iż długo oczekiwał na koronę i
sądzę, że ani jego ojciec ani Jan Długosz nie spodziewali się, wychowując go,
że wychowują przyszłego króla, był przecież piątym synem.
W następnym pokoleniu już
tylko jeden królewicz był wychowywany w Polsce. Był nim jedyny syn Zygmunta
Starego i Bony – Zygmunt August (1520 – 1572). Jego wychowanie budziło u
współczesnych wiele emocji i krytyki. Na jego rozwój ogromny wpływ miała Bona.
Sama kształciła się pod
okiem wybitnych humanistów neapolitańskich, była znana jako wielbicielka
Wergiliusza i Petrarki. Doceniała wagę wykształcenia i kładła nań duży nacisk,
zwłaszcza że wiązała ze swym jedynym synem wiele ambitnych planów. Była
pierwszą nauczycielką syna i nie chcąc tracić na niego wpływu opóźniała
przejście chłopca pod męską opiekę (Cynarski S., 1988, s. 20).
Poddani krytykowali sposób
wychowania królewicza i uważali, że jest ono zbyt miękkie, „pieszczone”
(Skoczek J., 1937, s. 5). Rzeczywiście Zygmunt miał tak miękki charakter, że sama
królowa miała twierdzić, że „wybrykiem natury jest to, iż córka Izabela
przyszła na świat dziewczynką, natomiast królewicz chłopcem” (Cyt. za: Cynarski
S., 1988, s. 20).
Być może niechęć ta nie
była zupełnie obiektywna. Istniało ogólne przekonanie, że królewicza powinni
wychowywać Polacy, bo przecież wychowywali króla dla Polaków, a Bona była
cudzoziemką. Obawiano się też może, że Włoszka zaszczepi w synu makiawelizm,
zalecający stosowanie podstępu, przemocy i obłudy w sprawowaniu władzy; Bona
była przecież podejrzewana o trucicielstwo. Poza tym królowa nie cieszyła się
ani popularnością, ani miłością wśród poddanych. Uważano, że ma zbyt wielkie
wpływy i jej mieszanie się do spraw państwowych budziło wręcz nienawiść.
W 1529, w roku, w którym
Zygmunt August został wybrany na króla (dzięki zabiegom Bony był on jedynym
królem w historii Polski koronowanym za życia ojca), jego nauczycielem został
Giovanni Silvio de Mathio z Palermo, znany jako Iohannes Silvius Siculus
Amatus. Na uniwersytecie padewskim uzyskał tytuł obojga praw, wykładał prawo w
Wiedniu, ok. 1500 znalazł się w Polsce, gdzie został profesorem Akademii
Krakowskiej i wykładał literaturę i język grecki przez trzy lata. Został
pisarzem królewskim. Jego wykształcenie było nienaganne (Tamże, s. 21).
Wybór ten budził jednak także
wiele krytyki. Dlaczego? Piotr Tomicki, biskup, humanista, dyplomata, doradca
Zygmunta Starego, gdy dowiedział się o tym wyborze napisał, że tego pochwalić
nie można, gdyż „wychowanie księcia chrześcijańskiego, który nad wielu ludami
ma być przełożonym, potrzebuje kierownika cnotliwego i czystego pod względem
obyczajów, który by w początkach i dzieciństwie religijnych zasad nauczył”
(Cyt. za: Cynarski S., 1988, s. 21).
Wychowawca, zgodnie z ideałem, miał przecież dbać nie tylko o rozwój umysłowy,
ale i kształtowanie cnót królewicza, powinien więc sam posiadać te cnoty. A
prowadzenie się Siculusa budziło wiele zastrzeżeń i nie licowało, ani z jego
stanem duchownym, ani ze stanowiskiem nauczyciela królewicza.
W tym samym roku 1529
ochmistrzem dworu Zygmunta Augusta został Piotr Opaliński, Był on zaufanym
człowiekiem Bony, więc także nie budził zaufania szlachty, choć był zręcznym
dyplomatą o dość szerokich kulturalnych zainteresowaniach. Jemu młody król
zawdzięczał miedzy innymi znajomość języka niemieckiego.
Sprawa wyboru preceptora
królewicza stała się nadal aktualna w 1534, gdy Siculus zachorował. Szlachta
obawiała się zaniedbania jego edukacji i wysuwała własnych kandydatów. Bona
postawiła znów na swoim i powierzyła syna Scipio Scholarisowi, który był pisarzem
w jej kancelarii.
Narzekano też na podejście
samego Zygmunta Augusta do nauki. Dyscyplina mu nie odpowiadała, gdyż „czuł się
panem i królem”. Poza tym „marzy o polowaniach i zabawach, a te upodobania
niełatwo godzą się z nauką” (Cyt. za: Cynarski S., 1988, s. 23). Pomimo jego lenistwa, wysoko oceniano jego zdolności.
P. Tomicki w 1535 r.
próbując wpłynąć na młodego króla i zachęcić go do nauki, zalecił Stanisławowi
Hozjuszowi, późniejszemu kardynałowi, napisanie listu. Był to traktat pedagogiczny.
Pisał w nim, że jedynym przyjacielem monarchy jest księga, gdyż jedyna, w przeciwieństwie
do licznych pochlebców, zawsze mówi prawdę. Wiedza jest trudna do zdobycia, ale
daje prawdziwą przyjemność, poza tym, oczywiście obok cnoty, jest niezbędna
prawdziwemu królowi. W traktacie nie pominięto także ćwiczeń fizycznych i
zalecano udział w turniejach, zawodach rycerskich i polowaniach.
Wbrew wszelkim
zastrzeżeniom król posiadał rozległą wiedzę w zakresie nauk humanistycznych,
geometrii i przyrody. Znał języki włoski, niemiecki i łacinę. Świetnie umiał
przemawiać i pisał bardzo dobre listy (Tamże, s. 24). Poza tym wpływ ojca, jak
i dorastanie w otoczeniu humanistów i Polaków, i Włochów (tych drugich przez
dwór Bony przewinęło się ok. 1000) wpłynęło na wrażliwość Zygmunta Augusta i
jego zainteresowanie sztuką. Podczas długiego panowania ostatni Jagiellon
wielokrotnie był wychwalany za wysoki poziom wiedzy i za zainteresowania
naukowe między innymi przez S. Orzechowskiego i przez Ferdynanda I Habsburga.
WYCHOWANIE WAZÓW
Po
bezpotomnej śmierci Zygmunta Augusta nastała w Rzeczypospolitej era wolnych elekcji.
Pierwszy elekcyjny król – Henryk Walezy nie panował zbyt długo, gdyż uciekł do
Francji. Drugi – Stefan Batory – nie miał następców. Zygmunt III Waza miał zaś
całkiem pokaźną gromadkę dzieci z dwóch małżeństw, w tym pięciu synów, którzy
przeżyli wiek niemowlęcy. Dwóch z nich było królami w Polsce. Elekcja Władysław
IV (1595 – 1648), jedynego syna Zygmunta III z pierwszego małżeństwa z Anną
Habsburżanką, była najbardziej zgodną w dziejach Polski. Królewicz był lubiany
i znany miedzy innymi z tego, że zachowuje się i ubiera zgodnie z polskim obyczajem.
Drugim synem Wazy, który został królem był Jan II Kazimierz (1609 – 1672). Jego
matką była Konstancja, która zresztą była siostrą pierwszej żony Zygmunta III.
Pozostali
królewicze wychowywani na dworze w Warszawie to Jan Albert (1612 – 1634), bp.
warmiński (1631), bp. wrocławski (1632/3), kardynał 1634, Karol Ferdynand (1613
– 1655), bp. wrocławski (1625), bp. płocki (1644), ks. Opolski i raciborski
(1648) i Aleksander Karol (1614 – 1634), który zmarł na ospę.
Już
sam wybór mamki Władysława budził emocje; królewicza karmiła Szkotka, budziło
to obawy, żeby mleko „gorącości wiary katolickiej na duszy nie wystudziło” i
aby wraz z nim królewicz nie przejął skłonności do protestantyzmu (Cyt. za: Augustyniak U, 1999, s. 152).
Pierwszy
program wychowawczy dla pierworodnego syna Zygmunta III sformułowany został
już, gdy chłopiec miał 54 dni. Napisał go Piotr Skarga jezuita, kaznodzieja
królewski. Według niego królewicz miał się uczyć czytania i pisania po polsku.
Miał być wychowany tak, aby wyrósł na pobożnego, sprawiedliwego, łaskawego i
miłosiernego króla. Miał też uczyć się rządzić, czyli umieć dobierać sobie
ludzi do rady, dbać o miłość poddanych i o język polski. Główne przesłanie dla
królewicza brzmi: „kochaj się w księgach i mądrych ludziach” (Cyt. za: Skoczek
J., 1937, s. 41). Jak widać duch wychowania w pobożności i patriotyzmie przetrwał,
cechy idealnego króla też nie uległy zmianie i wychowanie młodego Wazy miało
być takie same, jak postulowano to ponad 100 lat wcześniej w traktacie
napisanym na dworze Kazimierza Jagiellończyka.
Kolejną
cechą wychowania, która się nie zmieniła była jego surowość. Wychowawczynią
wszystkich młodych Wazów była Urszula Meierin. Cieszyła się wielkim zaufaniem
Zygmunta III i Konstancji, i nawet jadała przy królewskim stole. Królewicze
nazywali swoją ochmistrzynię „Panią”, a ta rózgi im nie szczędziła (Skoczek J.,
1937, s. 36; Czapliński W., 1972 s. 16).
Co
sądziła o wychowywaniu królewiczów przez Niemkę szlachta? Z jednej strony
pojawiały się głosy sławiące jej dodatnie cechy takie jak: pobożność, mądrość,
pracowitość, przywiązanie do rodziny królewskiej. Przeważała jednak krytyka i
przez większość Urszula była znienawidzona. Tak jak w przypadku wychowywania
Zygmunta Augusta przez Bonę, niechęć budziło wychowywanie przez kobietę, a co
gorsza cudzoziemkę. Oskarżano ją więc o różne błędy wychowawcze, choć tym razem
nikt nie zarzucał jej zbytniej łagodności względem chłopców (Skoczek J., 1937,
s. 36).
Nacisk
na odsunięcie cudzoziemców, może się wydawać oczywisty. Podkreślano, że przekazanie
troski nad opiekę królewicza w ręce polskie zwiększy jego szanse w przyszłości
na wybór na króla Polski. Królewicz powinien uczyć się „lud polski miłować”, a
pomoże mu w tym przebywanie w towarzystwie Polaków (Czapliński W., 1972, s. 19;
Augustyniak U, 1999, s. 152).
Jak
widać szlachta protestowała także, gdy na wychowanie chłopców wpływ miały
kobiety. Skąd ta niechęć? Może brała się z ogólnego przekonania w dawnych
czasach, że kobiety mają mniejsze możliwości intelektualne. Twierdzenie, że „na
cienkiej nici ten rozum niewieści” nie należało do wyjątków. Poza tym kobiety
są emocjonalne: „natura tak to sama sprawiła, że i między wszystkimi dzikimi
zwierzęty zawsze samica gorsza niźli samiec. (…) Pospolicie białogłowy nie
umieją miary w życiu i obyczajach zachować abo się nakłaniają na tę abo na ową
stronę” (Cyt. za: Bogucka M., 1998, s. 135–136). A królewicz przecież powinien
wyrosnąć na mądrego władcę i jako król powinien umieć opanowywać emocje.
Powinien być, więc wychowywany przez kogoś, kto jest w stanie go tego nauczyć.
Zygmunt
III, być może pod wpływem nacisków szlachty, pomyślał o zapewnieniu Władysławowi
odpowiednich nauczycieli. Królewicz ogólnie postrzegany był wtedy jako żywy,
zdolny, uczony i mężny. Znał dwa języki – polski, co zjednywało mu miłość
Polaków i niemiecki, co było oczywiste biorąc pod uwagę, że wychowywała go
Niemka.
Jeden
z duchownych zaczął uczyć królewicza łaciny. Wiadomości z zakresu sztuki wojennej,
którą to Władysław od dziecka się interesował, przekazywał ochmistrz króla
Michał Konarski. Kształcił się on między innymi w Ingolsztadzie i słynął on
jako wybitny rycerz i intelektualista (Skoczek J., 1937, s. 53).
Gdy
królewicz miał 10 lat otrzymał prawdziwego, fachowego nauczyciela – Gabriela Prewancjusza.
Preceptor królewski studiował na Akademii Krakowskiej. Poza tym Zygmunt III, z
myślą o powierzeniu mu synów, wysłał go na studia do Grazu, Rzymu, a potem do
Francji. Jak widać wykształcenie nauczycieli królewiczów było tak samo ważne w
XVII wieku, jak i sto lat wcześniej. Preceptorzy ci cieszyli się dużymi łaskami
na dworze; Prewancjusz został nawet w 1609 roku nobilitowany za zasługi
nauczycielskie wobec królewicza i otrzymał nazwisko Władysławski na cześć
swojego wychowanka (Tamże, s. 50). Plan wychowawczy Prewancjusza był zapewne
zgodny z postulatami P. Skargi, który cieszył się dużym autorytetem na dworze.
W tym
samym czasie Władysław otrzymał nauczyciela sztuki wojennej: doświadczonego,
zasłużonego i bardzo ambitnego Zygmunta Kazanowskiego (Czapliński W., 1972, s.
20). Królewicz wychowywał się więc z jego synem Adamem, który został jego
przyjacielem. Współcześni przypisywali młodszemu Kazanowskiemu ogromny wpływ na
Władysława, i uznawali go, może trochę z zazdrości, za przyczynę wszystkich
kłopotów królewicza, zarówno finansowych, jak i zdrowotnych.
Synowie
Zygmunta III, z drugiego małżeństwa z Konstancją, wychowywani byli razem. Osoba
Kazimierza (imienia Jan używał dopiero po koronacji), którego nazywano „zachwycającym
małym chłopczykiem”, budziła największe zainteresowanie zwłaszcza, gdy miał 7-8
lat. Uchodził wtedy za potencjalnego następcę na tronie, gdyż pierworodny syn
Zygmunta III – Władysław – miał zostać carem Rosji (Wasilewski T., 1984, s. 6).
Nad
wychowaniem królewiczów, poza wspominaną już Urszulą, czuwali przede wszystkim
jezuici przebywający na dworze. Zapewne postępowali oni zgodnie z ideami
wychowawczymi P. Skargi, choć ten zmarł w 1612 roku. Głównym preceptorem był
Przemysław Rudnicki, do grona nauczycieli należeli także m.in. Jakub Markwart,
matematyk i teolog Szymon Berent, znany muzyk i kompozytor, doceniony i w
kraju, i w Watykanie. Nad rozwojem umysłowym królewiczów czuwał oczywiście
zasłużony i sprawdzony Władysławski (Tamże).
Jan
Ostroróg zaś pełnił podobną rolę przy młodszych królewiczach, jak Z. Kazanowski
przy Władysławie. Uczył ich sztuki rycerskiej i kultury dworskiej. J. Ostroróg
był uznanym żołnierzem, politykiem, a także moralizatorem (Skoczek J., 1937, s.
56).
Zakres
edukacji królewiczów nie odbiegał w zasadzie od przeciętnego sposobu wychowywania
synów magnackich. Uczyli się „sztuk wyzwolonych”, podstaw filozofii, historii,
matematyki i języków: łaciny, niemieckiego, francuskiego i włoskiego
(Augustyniak U, 1999 s. 155 – 156). Jakie były efekty takiego programu? Według
Władysława Czaplińskiego, biografa Władysława, królewicz „nie był królem
uczonym lecz i nie reprezentował poziomu niższego od poziomu wielu współczesnych
mu władców” (Czapliński W., 1972, s. 331).
Jeśli
chodzi o Jana Kazimierza to ten nie przejawiał żadnych zainteresowań
intelektualnych i w opinii współczesnego mu Des Noyersa, sekretarza królowej
Ludwiki Marii, „tak mało ma w głowie, ze niczem zająć się nie może, w całem
życiu swem jeszcze ani jednej książki od deski do deski nie przeczytał” (Noyers P., 1877, s. 182). Trzeba
przyznać, że Wazowie byli też mecenasami w dziedzinie literatury i mieli całkiem
pokaźne księgozbiory, a Karola Ferdynanda można nawet zaliczyć do bibliofilów.
Młodzi
Wazowie w zasadzie cały dzień mieli wypełniony różnymi zajęciami. Nauką wyżej
wymienionych przedmiotów, fechtunkiem, jazdą konną, nabożeństwami, modlitwą,
czytaniem. Wszyscy synowie Zygmunta i Konstancji mieli wspólny pokój, nie mogli
z nikim rozmawiać bez świadków (Augustyniak U, 1999, s. 154).
Rygoryzm
miał na celu szlifować charaktery królewiczów. Czy takie metody przyniosły
pożądany skutek? Już Krzysztof Radziwiłł, żyjący ówcześnie, miał wątpliwości
odnośnie nadmiernej surowości. Twierdził, że dyscyplina tak jak i przeciążenie
nauką szkodzi „ludziom wielkim”, bo zabija w nich szlachetność duszy (Cyt. za:
Augustyniak U, 1999, s. 154).
W
przypadku młodych Wazów rygor, wymagania nauczycieli i ojca, nadzór kobiet i
jezuitów nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Tylko jeden z nich uległ
zabiegom wychowawczym: Karol Ferdynand. Pozostali, gdy tylko przestała grozić
im rózga, prowadzili nader hulaszczy tryb życia, na który składały się nocne
biesiady w towarzystwie płci pięknej, pijatyki. Na dworze królewskim za
panowania Władysława IV i Jana Kazimierza, w przeciwieństwie do czasów ich
pobożnego ojca, pojawiło się rozprężenie, a burdy i bijatyki pod bokiem
majestatu nie były niczym niezwykłym (Fabiani
B., 1988, s. 49).
W XVI
i w XVII wieku panowała moda na peregrynacje zagraniczne w wieku młodzieńczym,
miały one pogłębiać edukację, poszerzać horyzonty. Skutkiem podróży, podczas
której młodzieniec miał okazję zapoznać się z obcymi ustrojami i obyczajami
miało być przekonanie, że polski obyczaj i ustrój Rzeczypospolitej są
najlepszymi rozwiązaniami.
Władysław
interesował się sztuką wojenną i wiedząc, że na zachodzie stoi ona wyżej niż w
kraju, chciał zobaczyć wszystko na własne oczy. Już w 1623 roku (miał już 28
lat) zaczął się starać o możliwość wyjazdu u ojca (Czapliński W., 1972, s. 68).
Wyjechał w V 1624 incognito, pod przybranym nazwiskiem Snopkowski (Waza po
szwedzku znaczy snopek). Podróż jego trwała rok i odcisnęła niezatarte piętno
na królewiczu i miała wpływ na jego dalsze życie. Zapoznał się z innymi formami
rządów, z odmienną organizacją wojskową, sztuką i architekturą. Wrócił do
Polski bardziej doświadczony, mądrzejszy, zafascynowany tym, co widział, rozmiłowany
w sztuce, a zwłaszcza w teatrze, z którym miał się okazje zapoznać będąc we Włoszech.
Założył nawet na Zamku w Warszawie pierwszą w Polsce stałą scenę teatralną.
Teatr był zaopatrzony w specjalne podnośnie, dla efektów specjalnych, a sam
Władysław nadzorował przygotowanie przedstawień. Według W. Czaplińskiego, Władysław
nabył podczas podróży także przekonanie, że Polska, choć uboższa, także
reprezentuje wartości zasługujące na uznanie (Tamże, s. 74).
Trochę
gorsze dla poczucia patriotyzmu były skutki podróży drugiego królewicza z tej generacji
Wazów. Kazimierz wyruszył z kraju w połowie 1637. Podczas pobytu za granicą oferowano
mu godność wicekróla Portugalii i intratne małżeństwo, w końcu podejrzewany o
szpiegostwo na rzecz Hiszpanii dostał się nawet do niewoli francuskiej, gdzie
spędził ponad 21 miesięcy. Po zabiegach dyplomatycznych starszego brata został
zwolniony i powrócił do kraju w V 1640 roku (Wasilewski T., 1984, s. 18 nn).
Jan Kazimierz w skutek wojaży, zafascynował się obcą modą i obyczajami i nabrał
zwyczajów cudzoziemskich. Ostatecznie zmarł za granicą – we Francji, gdzie
przebywał po abdykacji i do dziś, zgodnie z jego wolą przebywa tam jego serce.
W
następnym pokoleniu na Zamku w Warszawie wychowywał się już tylko jeden Waza -
Zygmunt Kazimierz, syn Władysława IV i Cecylii Renaty. Żony Władysława I Jana
Kazimierza, Cecylia Renata i Ludwika Maria, miały problemy z donoszeniem ciąży,
a już narodzone dzieci umierały w wieku niemowlęcym. Było to zapewne skutkiem
cierpienia Władysława IV i Jana Kazimierza na sekretną chorobę zwaną bądź
niemiecką, bądź francuską, którą nabyli w wieku młodzieńczym, gdy, jak już
wspominałam, hulankami „odrabiali” lata przeżyte w dyscyplinie (Fabiani B.,
1988 s. 35–36).
Zygmunt
Kazimierz – „anielskie dziecię”, jak o nim mówiono, był szczupły, zwinny miał
blond włosy, a co ważniejsze niezwykłą sprawność umysłu. Chłopiec robił bardzo
szybkie postępy w nauce, którą dopiero co zaczął. Mając 7 lat mówił po polsku,
po niemiecku, a także „początki miał znaczne i w łacińskim języku” – jak
zapisał Maciej Vorbek – Lettow, nadworny lekarz królewski (Cyt. za: Fabiani B.,
1988, s. 50). Chłopiec z chęcią nosił strój polski, co przyczyniało mu jeszcze
więcej uroku w oczach poddanych. Był traktowany jak następca tronu, Istniało
przekonanie, że po śmierci ojca zostanie wybrany tak zgodnie przez brać
szlachecką, jak jego ojciec. Niestety los chciał inaczej i chłopiec zmarł w
wieku 7 lat.
ZAKOŃCZENIE
Wychowaniem
królewiczów w Polsce za Jagiellonów i za Wazów budziło duże zainteresowanie.
Mieli oni posiąść wiedzę i zdobyć sprawności, które pomogą im w przyszłości
rządzić krajem. Chłopcy uczyli się więc między innymi czytać i pisać, języków,
historii, filozofii. Nie zaniedbywano także ich rozwoju fizycznego, w czym
pomocne były ćwiczenia wojskowe. Uczyli się także odpowiedniego zachowania na
dworze i dyplomacji. A że życie króla nie ogranicza się do dworskiego życia,
przystosowywani byli też i do obozowych warunków i uczyli się sztuki prowadzenia
wojny.
Wraz z
przyjściem renesansu, coraz więcej miejsca w edukacji zajmowały zajęcia
intelektualne, w przeciwieństwie do średniowiecza, gdzie umiejętności rycerskie
były najważniejsze. W epoce baroku, za Wazów elementem wykształcenia stała się
podróż zagraniczna, podczas której chłopcy mieli zdobyć doświadczenie, ogładę,
zapoznać się z innymi ustrojami, obyczajami, sztuką i sposobami prowadzenia
wojny.
Przez cały
czas w wychowaniu bardzo duży nacisk kładziono na kształtowanie charakterów królewiczów
i rozwijanie w nich cech pożądanych u monarchy, czyli opanowania, odwagi, sprawiedliwości
i łaskawości no i oczywiście pobożności. Zdawano sobie sprawę, że ideały, które
przyswoją sobie w dzieciństwie i młodości towarzyszyć im będą przez całe życie.
W rozwoju osobowości królewiczów bardzo dużą rolę odgrywał wychowawca, dlatego
z dużą troską dobierano go. Nauczyciel musiał był gruntownie wykształcony, a
jego zachowanie miało stanowić przykład dla wychowanków.
Królewicze na
przestrzeni całego interesującego nas okresu byli wychowywani z dużą dozą
dyscypliny i bez przepychu. Całe dnie mieli wypełnione pracą. Dorastającymi
królewiczami, ich rozwojem interesowali się nie tylko rodzice, lecz i poddani.
Pomimo tego, że tron był elekcyjny, traktowani byli jak potencjalni następcy.
Dobrze było zadbać o to, aby przyszły władca nabył odpowiednich cech i zdobył
właściwa wiedzę.
Protestowano,
gdy opiekę nad królewiczami sprawowały kobiety, a do tego cudzoziemki.
Próbowano wpływać na dobór wychowawców, gdyż wierzono, zresztą słusznie, że to
oni mają największy wpływ na kształtowanie osobowości chłopców. Ideał w oczach
szlachty to wychowanie dość surowe w duchu pobożności, a przede wszystkim
patriotyzmu. Królewicze mieli nauczyć się języka polskiego, kochać Polaków i
polskie obyczaje.
SUMMARY
Upbringing
of prices from Jagiellonian and Vaza dynasties in Poland
The education of kings’ sons during the reign
of Jagiellonian and Vaza dynasties was as important at the Polish court as at
others European courts. People appreciated the influence of upbringing on the
whole life.
First of all, parents were
interested in proper preparation of their sons for reigning. Besides, people
associated with the royal court wrote a few pedagogical scripts where an ideal
model of upbringing was suggested. A future king, thanks to proper education
and strict upbringing, should be wise, brave, pious and just.
Princes, when in proper age, were
looked after by men. One of the teachers, who should be very well – educated,
cared about intellectual development of the boys. The other, who should be
famous as a knight took care of their physical development. Both tutors should
be regarded as virtuous and respectable people, because their main mission was
the formation of characters of their pupils.
Polish nobles were also interested
in the upbringing of princes. They made efforts to influence the choice of the
tutors. They were against the influence of women and foreigners on the boys. In
their opinion young Waza and Jagiellons ought to be brought up in the spirit of
patriotism and they should be taught how to love Poland and Poles.
Bibliografia
- Augustyniak
U, Wazowie i „królowie rodacy”, Semper, Warszawa 1999;
- Bogucka M., Białogłowa w dawnej Polsce, Trio,
Warszawa 1998;
3. Bogucka
M., Kazimierz Jagiellończyk i jego czasy, PIW, Warszawa 1981;
4. Cynarski
S., Zygmunt August, Zakł. Nar. im. Ossolińskich, Wrocław 1988;
5. Czapliński
W., Władysław IV i jego czasy, Wiedza Powszechna, Warszawa 1972;
6.
Fabiani B., Na
dworze Wazów w Warszawie, PWN, Warszawa 1988;
7. Noyers
P., Portofolio królowej Maryi Ludwiki, czyli zbiór listów, aktów urzędowych i innych
dokumentów, ściągających się do pobytu tej monarchini w Polsce, t. 1-2, wyd. E.
Raczyński, tłum. K. Raczyńska, Poznań 1877;
8. O
wychowaniu królewicza, [w:] Wybór pism pedagogicznych polski doby Odrodzenia,
oprac. J. Skoczek, Zakł. Nar. im. Ossolińskich, Wrocław 1956;
9.
Orzechowski S., Wybór pism, oprac. J. Starnawski, Zakł.
Nar. im. Ossolińskich, Kraków 1972;
10. Pisma polityczne z czasów panowania Jana
Kazimierza Wazy (1648 – 1668), t. 3, 1665 – 1668, oprac. S. Ochmann –
Staniszewska, Volumen, Wrocław 1991;
11. Skoczek J.,
Wychowanie Wazów, Lwów 1937;
12.
Wasilewski T., Ostatni Waza na polskim tronie,
Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1984;