EDUKACYJNE DYSKURSY * http:// ip.univ.szczecin.pl/~edipp* opublikowano dnia: 15. 01. 2005 r.


Agnieszka Wacikowska

WYCHOWANIE KRÓLEWICZÓW Z DYNASTII JAGIELLONÓW I WAZÓW W POLSCE

WSTĘP

Wraz ze śmiercią Kazimierza Wielkiego wygasła w Polsce dynastia Piastów, a wraz z nią skończyła się dziedziczność tronu. Dla późniejszych królów oznaczało to, że nie mają gwarancji, że ich synowie zostaną ich następcami; przecież sam Jagiełło został królem Polski, bo tak zdecydowali możni małopolscy, wybierając go na męża Jadwigi. Jagiellonowie utrzymywali się na polskim tronie dzięki kolejnym ustępstwom na rzecz szlachty, poza tym mięli w swoim ręku bardzo ważny element przetargowy – byli dziedzicami Wielkiego Księstwa Litewskiego.

Sytuacja Wazów była jeszcze bardziej skomplikowana. Po pierwsze przywileje szlacheckie były tak rozbudowane, że królowie nie mieli już raczej nic nowego do zaoferowania w zamian za poparcie; można było jedynie zdobywać pojedynczych zwolenników osobistymi ustępstwami. Po drugie był to już czas wolnej elekcji, a te potrafiły przybrać całkiem zaskakujący obrót. Poza tym Wazowie nie posiadali nic cennego; Zygmunt III został zdetronizowany w Szwecji i jego synowie dziedziczyli już tylko sam tytuł Królów Szwedów, Gotów i Wandalów.

Czy mieli szansę na polską koronę? Na pewno większe niż obcy, dlatego że „nie zwykła Polska szukać pana indziej, póki królewskiej stawa familijej. Język, obyczaje, geniusz bardziej w tym panu podobać się będą, który się pod naszym niebem urodził”. I pod tymże niebem został wychowany (Pisma polityczne... 1991, s. 217). Z jednej strony byli więc traktowani jak osoby prywatne – nie byli przecież następcami tronu. Z drugiej zaś szlachta interesowała się życiem rodziny królewskiej, a zwłaszcza wychowaniem królewiczów, jako potencjalnych następców.

Postaram się znaleźć odpowiedź na pytanie, jakie były elementy wychowania królewiczów? Na co kładziono szczególny nacisk? Czy coś się zmieniało na przestrzeni dziejów? W jaki sposób szlachta próbowała wpływać na wychowanie królewiczów – ich potencjalnych przyszłych władców?

WYCHOWANIE JAGIELLOŃCZYKÓW

Pierwszemu królowi polski z dynastii Jagiellonów – Władysławowi Jagielle (ok. 1351 – 1434), męscy potomkowie narodzili się dopiero z czwartego małżeństwa z Sońką Holszańską, byli to: Władysław, po śmierci nazwany Warneńczykiem (1424 – 1444), Kazimierz (1426) zmarły w niemowlęctwie i późniejszy król Kazimierz Jagiellończyk (1427 – 1492). Jagiełło doceniał wagę wykształcenia synów na odpowiednim poziomie; sam miał niewątpliwie braki w edukacji, co zapewne odczuwał. Jak już wspominałam sprawa wychowania królewiczów interesowała nie tylko rodziców, którzy chcieli przygotować synów do trudów rządzenia; budziła wiele troski i zainteresowania poddanych, którzy chcieli mieć wpływ na wychowanie swoich przyszłych władców.

Warto wspomnieć, że wcześniej, gdy córka Jagiełły - Jadwiga uznawana była za następczynię ojca, na dworze królewskim, gdzie nie brakowało ludzi światłych i wykształconych, myślano nawet o tym, aby dobrać odpowiednich wychowawców dla jej narzeczonego Fryderyka brandenburskiego.

Wszyscy synowie Jagiełły zapewne wychowywani byli tak samo, pomimo tego, że to starszy Władysław był potencjalnym następcą na tronie Polski. Jan Długosz zapisał, że na zjeździe w Warce w 1430 roku możni wyznaczyli wychowawców dla królewiczów.

Pierwszy z nich, miał kształtować umysły chłopców, a był nim Wincenty Kot z Dębna (Bogucka M., 1981, s. 30). Był on profesorem Akademii Krakowskiej, później, już za panowania Władysława Warneńczyka, został podkanclerzym koronnym i arcybiskupem gnieźnieńskim; być może w ten sposób wychowanek odwdzięczył mu się.

Ciała młodych królewiczów miał kształtować szlachcic i dworzanin Piotr Ryterski, który walczył między innymi pod Grunwaldem i Koronowem. Zapewne to on miał więcej pracy przy królewiczach, gdyż, zgodnie z ideałami średniowiecza, większy nacisk kładziono na ćwiczenie w rzemiośle rycerskim, wyrabianie odwagi i wytrzymałości niż na pracę umysłową. I nic dziwnego, idealny król miał być przede wszystkim pierwszym rycerzem w państwie. Dni chłopców upływały więc na szermierce, strzelaniu, udziale w polowaniach, które czasem trwały wiele tygodni i zaprawiały do ciężkiego życia obozowego w prymitywnych warunkach.

Zajęcia książkowe oczywiście nie były zupełnie lekceważone; świadczy o tym choćby wybór mistrza Kota na nauczyciela. Poza tym uważano, że umiejętności czytania, pisania, znajomość języków i historii są niezbędne do tego, aby rządzić (Tamże, s. 31).

Los sprawił, że obaj wychowankowie profesora Wincentego Kota i Piotra Ryterskiego zostali królami. Władysław był władcą Polski i Węgier. Po jego wczesnej śmierci królem Polski został Kazimierz, który już wcześniej został wybrany na Wielkiego Księcia Litwy.

Kazimierz w pełni wykorzystywał umiejętności zdobyte za młodu. Życie dzielił pomiędzy ukochane polowania, wojny i wielkie rozgrywki dyplomatyczne. Zarzuca mu się lekceważenie rozwoju nauki i sztuki, być może jest w tym trochę prawdy. Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie na jego panowanie przypada początek humanizmu w Polsce i królowi raczej nie były obojętne nowe idee, gdyż jednym z wychowawców jego synów został Włoch Filip Buonaccorsi zwany Kallimachem, który przebywał w Polsce od 1470. Był dyplomatą, prekursorem odrodzenia w Polsce i wokół niego skupiło się grono wielbicieli tego prądu (Tamże, s. 215).

Kazimierz IV Jagiellończyk miał wielu synów i dużo uwagi poświęcił kształceniu ich umysłów i charakterów, gdyż zdawał sobie sprawę z wpływu wychowania na dalsze życie. Żyjący w XVI w. Stanisław Orzechowski, wszechstronnie wykształcony polski pisarz polityczny i religijny, historyk, takie właśnie motywy przypisuje dbałości Kazimierza IV o wychowanie synów. „Wiedział bowiem – pisze S. Orzechowski – ten mądry król i najlepszy ojciec, że wychowanie w wieku dziecięcym jest podwaliną całego przyszłego życia, zarówno osobistego, jak społecznego”. W dzieciństwie człowiek uczy się tego, co jest uczciwe, a co haniebne, co sprawiedliwe, a co nie (Orzechowski S., 1972, s. 16).

Na dworze Jagiellonów, w tym czasie, powstał nawet specjalny traktat „O wychowaniu królewicza”. Jego autorstwo jest sporne; przypisywane jest Elżbiecie, żonie Kazimierza Jagiellończyka albo, nieznanemu z imienia, Włochowi przebywającemu w tym czasie na dworze.

Zgodnie z traktatem, przyszłego króla należało wychowywać w duchu religijności i patriotyzmu. Wychowując królewicza należało w nim kształcić te cechy, które powinien mieć jako przyszły król. Należało dbać i o jego rozwój fizyczny, i duchowy. Jednym z elementów kształcenia były więc odpowiednie ćwiczenia rycerskie. Na kształtowanie charakteru królewicza największy wpływ miał nauczyciel, dlatego jego wybór był bardzo ważny. Powinien być bardzo dobrze wykształcony, mieć silną osobowość i posiadać wiele cnót. Należało nauczyć go panować nad emocjami, wykształcić w nim pobożność, poczucie sprawiedliwości, wstrzemięźliwość i łaskawość. Poza tym władca powinien umieć ładnie przemawiać i dlatego do programu kształcenia wchodziło między innymi czytanie starożytnych mówców (O wychowaniu..., 1956, s. 38 i n).

Powróćmy do wychowania synów Kazimierza Jagiellończyka i Elżbiety Habsburżanki. Królewicze wychowywani byli bez przepychu i nadmiernego bogactwa, a główny nacisk położono, podobnie jak to postulowano w traktacie, na wykształcenie pobożności, skromności i czystości. W porównaniu ze średniowieczem zmieniły się proporcje i edukacja książkowa zajmowała coraz więcej czasu. Ważne dla Kazimierza było to, aby synowie byli wychowywani w kraju, gdyż wychowanie za granicą czasem za bardzo zmienia, a królewicze mieli być w przyszłości królami Polaków.

Kallimach dbał o edukację filologiczną chłopców, rozumianą jako poznawanie i studiowanie języków starożytnych, znajomość antycznej literatury, zgłębianie dzieł politycznych, zwłaszcza rzymskich (Skoczek J., 1937, s. 4). Na drugiego wychowawcę synów król wybrał Jana Długosza, człowieka, który budził powszechny szacunek nieskazitelnymi obyczajami i wykształceniem. J. Długosz miał dbać o prawidłowy rozwój umysłowy i kształtowanie charakterów królewiczów. Uczył chłopców historii i języka ojczystego. Zgodnie z zasadą, „z kim przestajesz takim się stajesz” pilnował, żeby królewicze stykali się tylko z ludźmi mądrymi, zacnymi, wykształconymi, zamiast nieprzyzwoitych zabaw mieli zajmować się odpowiednimi książkami, z których mogli czerpać wzorce (Orzechowski S., 1972, s. 19 – 20).

W wychowaniu synów Kazimierza pojawił się jednak i element, z którym współczesna pedagogika nie zgodziłaby się. Mówiono, że nic tak nie cieszyło uszu królewskich, jak krzyk syna, gdy nauczyciel bije go rózgą. Wierzono, że łzy i surowość wychowania „są podwaliną dobrych i rozumnych rządów” (Tamże, s. 16).

Chłopcy byli wychowywani bez królewskiego przepychu; nosili proste stroje, jedli niewyszukane potrawy i bardzo wcześnie wstawali. Tradycja „Długoszowego wychowania” – surowego, twardego, prostego - przetrwała jeszcze bardzo długo i była popularna w opinii szlachty, która chciała mieć wpływ na wychowanie swojego przyszłego pana.

Oczywiście ojciec dbał nie tylko o umysł i pobożność synów; dobry władca musiał być przecież także rycerzem. Ćwiczeniem chłopców w rzemiośle rycerskim, ich sprawnością i rozwojem fizycznym zajmował się Szydłowiecki (Skoczek J., 1937, s. 4).

Synowie Kazimierza Jagiellończyka rzeczywiście odnieśli sukces w życiu. Wychowanie w duchu religijności, jak mi się wydaje, najbardziej wpłynęło na życie Kazimierza (1458 – 1484). Nie interesował się polityką, odznaczał się miłosierdziem względem ubogich i religijnością. Po śmierci, w wieku 26 lat, miejsce jego spoczynku – katedra wileńska stała się miejscem kultu młodego Jagiellończyka. W 1604 roku odbyły się uroczystości kanonizacyjne, a św. Kazimierz został ogłoszony patronem Polski i Litwy, od 1950 roku patronem młodzieży litewskiej, a od 1960 Kawalerów Maltańskich. Pozostaje jednym z bardziej popularnych świętych polskich.

Najmłodszy Jagiellończyk – Fryderyk (1468 – 1503) z woli ojca został przeznaczony do stanu duchownego, został kardynałem i prymasem. W nim Długoszowi chyba bardziej udało się wykształcić poczucie patriotyzmu i lojalność wobec dynastii, niż pobożność, ale Kościół za jego rządów przeżywał rozkwit, a sam Fryderyk był fundatorem wielu kościołów.

Żona Kazimierza Jagiellończyka nie bez powodu została nazwana „Matką Królów”; pozostali synowie, wychowankowie Długosza, zostali królami. Choć wydaje mi się, że pomimo głosów panegirystów, przypadek, a nie wychowanie to sprawiło. Ale to drugie niewątpliwie pomogło w rządzeniu i jak widać na ich przykładzie opłaciło się dbać o rozwój wszystkich synów, a nie tylko najstarszego, jako potencjalnego następcy.

Najstarszy Władysław (1456 – 1516), pomimo polskiego wychowania, został królem Czech i Węgier. Dzięki temu jego młodszy brat, Jan Olbracht (1459 – 1501), miał szanse uzyskać tron Polski. Los sprawił, że i on i jego następca Aleksander (1461 – 1506) zmarli po kilku latach rządów, do tego bezpotomnie i królem został Zygmunt I (1467 – 1548). Został on nazwany Starym między innymi, dlatego iż długo oczekiwał na koronę i sądzę, że ani jego ojciec ani Jan Długosz nie spodziewali się, wychowując go, że wychowują przyszłego króla, był przecież piątym synem.

W następnym pokoleniu już tylko jeden królewicz był wychowywany w Polsce. Był nim jedyny syn Zygmunta Starego i Bony – Zygmunt August (1520 – 1572). Jego wychowanie budziło u współczesnych wiele emocji i krytyki. Na jego rozwój ogromny wpływ miała Bona.

Sama kształciła się pod okiem wybitnych humanistów neapolitańskich, była znana jako wielbicielka Wergiliusza i Petrarki. Doceniała wagę wykształcenia i kładła nań duży nacisk, zwłaszcza że wiązała ze swym jedynym synem wiele ambitnych planów. Była pierwszą nauczycielką syna i nie chcąc tracić na niego wpływu opóźniała przejście chłopca pod męską opiekę (Cynarski S., 1988, s. 20).

Poddani krytykowali sposób wychowania królewicza i uważali, że jest ono zbyt miękkie, „pieszczone” (Skoczek J., 1937, s. 5). Rzeczywiście Zygmunt miał tak miękki charakter, że sama królowa miała twierdzić, że „wybrykiem natury jest to, iż córka Izabela przyszła na świat dziewczynką, natomiast królewicz chłopcem” (Cyt. za: Cynarski S., 1988, s. 20).

Być może niechęć ta nie była zupełnie obiektywna. Istniało ogólne przekonanie, że królewicza powinni wychowywać Polacy, bo przecież wychowywali króla dla Polaków, a Bona była cudzoziemką. Obawiano się też może, że Włoszka zaszczepi w synu makiawelizm, zalecający stosowanie podstępu, przemocy i obłudy w sprawowaniu władzy; Bona była przecież podejrzewana o trucicielstwo. Poza tym królowa nie cieszyła się ani popularnością, ani miłością wśród poddanych. Uważano, że ma zbyt wielkie wpływy i jej mieszanie się do spraw państwowych budziło wręcz nienawiść.

W 1529, w roku, w którym Zygmunt August został wybrany na króla (dzięki zabiegom Bony był on jedynym królem w historii Polski koronowanym za życia ojca), jego nauczycielem został Giovanni Silvio de Mathio z Palermo, znany jako Iohannes Silvius Siculus Amatus. Na uniwersytecie padewskim uzyskał tytuł obojga praw, wykładał prawo w Wiedniu, ok. 1500 znalazł się w Polsce, gdzie został profesorem Akademii Krakowskiej i wykładał literaturę i język grecki przez trzy lata. Został pisarzem królewskim. Jego wykształcenie było nienaganne (Tamże, s. 21).

Wybór ten budził jednak także wiele krytyki. Dlaczego? Piotr Tomicki, biskup, humanista, dyplomata, doradca Zygmunta Starego, gdy dowiedział się o tym wyborze napisał, że tego pochwalić nie można, gdyż „wychowanie księcia chrześcijańskiego, który nad wielu ludami ma być przełożonym, potrzebuje kierownika cnotliwego i czystego pod względem obyczajów, który by w początkach i dzieciństwie religijnych zasad nauczył” (Cyt. za: Cynarski S., 1988, s. 21). Wychowawca, zgodnie z ideałem, miał przecież dbać nie tylko o rozwój umysłowy, ale i kształtowanie cnót królewicza, powinien więc sam posiadać te cnoty. A prowadzenie się Siculusa budziło wiele zastrzeżeń i nie licowało, ani z jego stanem duchownym, ani ze stanowiskiem nauczyciela królewicza.

W tym samym roku 1529 ochmistrzem dworu Zygmunta Augusta został Piotr Opaliński, Był on zaufanym człowiekiem Bony, więc także nie budził zaufania szlachty, choć był zręcznym dyplomatą o dość szerokich kulturalnych zainteresowaniach. Jemu młody król zawdzięczał miedzy innymi znajomość języka niemieckiego.

Sprawa wyboru preceptora królewicza stała się nadal aktualna w 1534, gdy Siculus zachorował. Szlachta obawiała się zaniedbania jego edukacji i wysuwała własnych kandydatów. Bona postawiła znów na swoim i powierzyła syna Scipio Scholarisowi, który był pisarzem w jej kancelarii.

Narzekano też na podejście samego Zygmunta Augusta do nauki. Dyscyplina mu nie odpowiadała, gdyż „czuł się panem i królem”. Poza tym „marzy o polowaniach i zabawach, a te upodobania niełatwo godzą się z nauką” (Cyt. za: Cynarski S., 1988, s. 23). Pomimo jego lenistwa, wysoko oceniano jego zdolności.

P. Tomicki w 1535 r. próbując wpłynąć na młodego króla i zachęcić go do nauki, zalecił Stanisławowi Hozjuszowi, późniejszemu kardynałowi, napisanie listu. Był to traktat pedagogiczny. Pisał w nim, że jedynym przyjacielem monarchy jest księga, gdyż jedyna, w przeciwieństwie do licznych pochlebców, zawsze mówi prawdę. Wiedza jest trudna do zdobycia, ale daje prawdziwą przyjemność, poza tym, oczywiście obok cnoty, jest niezbędna prawdziwemu królowi. W traktacie nie pominięto także ćwiczeń fizycznych i zalecano udział w turniejach, zawodach rycerskich i polowaniach.

Wbrew wszelkim zastrzeżeniom król posiadał rozległą wiedzę w zakresie nauk humanistycznych, geometrii i przyrody. Znał języki włoski, niemiecki i łacinę. Świetnie umiał przemawiać i pisał bardzo dobre listy (Tamże, s. 24). Poza tym wpływ ojca, jak i dorastanie w otoczeniu humanistów i Polaków, i Włochów (tych drugich przez dwór Bony przewinęło się ok. 1000) wpłynęło na wrażliwość Zygmunta Augusta i jego zainteresowanie sztuką. Podczas długiego panowania ostatni Jagiellon wielokrotnie był wychwalany za wysoki poziom wiedzy i za zainteresowania naukowe między innymi przez S. Orzechowskiego i przez Ferdynanda I Habsburga.

WYCHOWANIE WAZÓW

Po bezpotomnej śmierci Zygmunta Augusta nastała w Rzeczypospolitej era wolnych elekcji. Pierwszy elekcyjny król – Henryk Walezy nie panował zbyt długo, gdyż uciekł do Francji. Drugi – Stefan Batory – nie miał następców. Zygmunt III Waza miał zaś całkiem pokaźną gromadkę dzieci z dwóch małżeństw, w tym pięciu synów, którzy przeżyli wiek niemowlęcy. Dwóch z nich było królami w Polsce. Elekcja Władysław IV (1595 – 1648), jedynego syna Zygmunta III z pierwszego małżeństwa z Anną Habsburżanką, była najbardziej zgodną w dziejach Polski. Królewicz był lubiany i znany miedzy innymi z tego, że zachowuje się i ubiera zgodnie z polskim obyczajem. Drugim synem Wazy, który został królem był Jan II Kazimierz (1609 – 1672). Jego matką była Konstancja, która zresztą była siostrą pierwszej żony Zygmunta III.

Pozostali królewicze wychowywani na dworze w Warszawie to Jan Albert (1612 – 1634), bp. warmiński (1631), bp. wrocławski (1632/3), kardynał 1634, Karol Ferdynand (1613 – 1655), bp. wrocławski (1625), bp. płocki (1644), ks. Opolski i raciborski (1648) i Aleksander Karol (1614 – 1634), który zmarł na ospę.

Już sam wybór mamki Władysława budził emocje; królewicza karmiła Szkotka, budziło to obawy, żeby mleko „gorącości wiary katolickiej na duszy nie wystudziło” i aby wraz z nim królewicz nie przejął skłonności do protestantyzmu (Cyt. za: Augustyniak U, 1999, s. 152).

Pierwszy program wychowawczy dla pierworodnego syna Zygmunta III sformułowany został już, gdy chłopiec miał 54 dni. Napisał go Piotr Skarga jezuita, kaznodzieja królewski. Według niego królewicz miał się uczyć czytania i pisania po polsku. Miał być wychowany tak, aby wyrósł na pobożnego, sprawiedliwego, łaskawego i miłosiernego króla. Miał też uczyć się rządzić, czyli umieć dobierać sobie ludzi do rady, dbać o miłość poddanych i o język polski. Główne przesłanie dla królewicza brzmi: „kochaj się w księgach i mądrych ludziach” (Cyt. za: Skoczek J., 1937, s. 41). Jak widać duch wychowania w pobożności i patriotyzmie przetrwał, cechy idealnego króla też nie uległy zmianie i wychowanie młodego Wazy miało być takie same, jak postulowano to ponad 100 lat wcześniej w traktacie napisanym na dworze Kazimierza Jagiellończyka.

Kolejną cechą wychowania, która się nie zmieniła była jego surowość. Wychowawczynią wszystkich młodych Wazów była Urszula Meierin. Cieszyła się wielkim zaufaniem Zygmunta III i Konstancji, i nawet jadała przy królewskim stole. Królewicze nazywali swoją ochmistrzynię „Panią”, a ta rózgi im nie szczędziła (Skoczek J., 1937, s. 36; Czapliński W., 1972 s. 16).

Co sądziła o wychowywaniu królewiczów przez Niemkę szlachta? Z jednej strony pojawiały się głosy sławiące jej dodatnie cechy takie jak: pobożność, mądrość, pracowitość, przywiązanie do rodziny królewskiej. Przeważała jednak krytyka i przez większość Urszula była znienawidzona. Tak jak w przypadku wychowywania Zygmunta Augusta przez Bonę, niechęć budziło wychowywanie przez kobietę, a co gorsza cudzoziemkę. Oskarżano ją więc o różne błędy wychowawcze, choć tym razem nikt nie zarzucał jej zbytniej łagodności względem chłopców (Skoczek J., 1937, s. 36).

Nacisk na odsunięcie cudzoziemców, może się wydawać oczywisty. Podkreślano, że przekazanie troski nad opiekę królewicza w ręce polskie zwiększy jego szanse w przyszłości na wybór na króla Polski. Królewicz powinien uczyć się „lud polski miłować”, a pomoże mu w tym przebywanie w towarzystwie Polaków (Czapliński W., 1972, s. 19; Augustyniak U, 1999, s. 152).

Jak widać szlachta protestowała także, gdy na wychowanie chłopców wpływ miały kobiety. Skąd ta niechęć? Może brała się z ogólnego przekonania w dawnych czasach, że kobiety mają mniejsze możliwości intelektualne. Twierdzenie, że „na cienkiej nici ten rozum niewieści” nie należało do wyjątków. Poza tym kobiety są emocjonalne: „natura tak to sama sprawiła, że i między wszystkimi dzikimi zwierzęty zawsze samica gorsza niźli samiec. (…) Pospolicie białogłowy nie umieją miary w życiu i obyczajach zachować abo się nakłaniają na tę abo na ową stronę” (Cyt. za: Bogucka M., 1998, s. 135–136). A królewicz przecież powinien wyrosnąć na mądrego władcę i jako król powinien umieć opanowywać emocje. Powinien być, więc wychowywany przez kogoś, kto jest w stanie go tego nauczyć.

Zygmunt III, być może pod wpływem nacisków szlachty, pomyślał o zapewnieniu Władysławowi odpowiednich nauczycieli. Królewicz ogólnie postrzegany był wtedy jako żywy, zdolny, uczony i mężny. Znał dwa języki – polski, co zjednywało mu miłość Polaków i niemiecki, co było oczywiste biorąc pod uwagę, że wychowywała go Niemka.

Jeden z duchownych zaczął uczyć królewicza łaciny. Wiadomości z zakresu sztuki wojennej, którą to Władysław od dziecka się interesował, przekazywał ochmistrz króla Michał Konarski. Kształcił się on między innymi w Ingolsztadzie i słynął on jako wybitny rycerz i intelektualista (Skoczek J., 1937, s. 53).

Gdy królewicz miał 10 lat otrzymał prawdziwego, fachowego nauczyciela – Gabriela Prewancjusza. Preceptor królewski studiował na Akademii Krakowskiej. Poza tym Zygmunt III, z myślą o powierzeniu mu synów, wysłał go na studia do Grazu, Rzymu, a potem do Francji. Jak widać wykształcenie nauczycieli królewiczów było tak samo ważne w XVII wieku, jak i sto lat wcześniej. Preceptorzy ci cieszyli się dużymi łaskami na dworze; Prewancjusz został nawet w 1609 roku nobilitowany za zasługi nauczycielskie wobec królewicza i otrzymał nazwisko Władysławski na cześć swojego wychowanka (Tamże, s. 50). Plan wychowawczy Prewancjusza był zapewne zgodny z postulatami P. Skargi, który cieszył się dużym autorytetem na dworze.

W tym samym czasie Władysław otrzymał nauczyciela sztuki wojennej: doświadczonego, zasłużonego i bardzo ambitnego Zygmunta Kazanowskiego (Czapliński W., 1972, s. 20). Królewicz wychowywał się więc z jego synem Adamem, który został jego przyjacielem. Współcześni przypisywali młodszemu Kazanowskiemu ogromny wpływ na Władysława, i uznawali go, może trochę z zazdrości, za przyczynę wszystkich kłopotów królewicza, zarówno finansowych, jak i zdrowotnych.

Synowie Zygmunta III, z drugiego małżeństwa z Konstancją, wychowywani byli razem. Osoba Kazimierza (imienia Jan używał dopiero po koronacji), którego nazywano „zachwycającym małym chłopczykiem”, budziła największe zainteresowanie zwłaszcza, gdy miał 7-8 lat. Uchodził wtedy za potencjalnego następcę na tronie, gdyż pierworodny syn Zygmunta III – Władysław – miał zostać carem Rosji (Wasilewski T., 1984, s. 6).

Nad wychowaniem królewiczów, poza wspominaną już Urszulą, czuwali przede wszystkim jezuici przebywający na dworze. Zapewne postępowali oni zgodnie z ideami wychowawczymi P. Skargi, choć ten zmarł w 1612 roku. Głównym preceptorem był Przemysław Rudnicki, do grona nauczycieli należeli także m.in. Jakub Markwart, matematyk i teolog Szymon Berent, znany muzyk i kompozytor, doceniony i w kraju, i w Watykanie. Nad rozwojem umysłowym królewiczów czuwał oczywiście zasłużony i sprawdzony Władysławski (Tamże).

Jan Ostroróg zaś pełnił podobną rolę przy młodszych królewiczach, jak Z. Kazanowski przy Władysławie. Uczył ich sztuki rycerskiej i kultury dworskiej. J. Ostroróg był uznanym żołnierzem, politykiem, a także moralizatorem (Skoczek J., 1937, s. 56).

Zakres edukacji królewiczów nie odbiegał w zasadzie od przeciętnego sposobu wychowywania synów magnackich. Uczyli się „sztuk wyzwolonych”, podstaw filozofii, historii, matematyki i języków: łaciny, niemieckiego, francuskiego i włoskiego (Augustyniak U, 1999 s. 155 – 156). Jakie były efekty takiego programu? Według Władysława Czaplińskiego, biografa Władysława, królewicz „nie był królem uczonym lecz i nie reprezentował poziomu niższego od poziomu wielu współczesnych mu władców” (Czapliński W., 1972, s. 331).

Jeśli chodzi o Jana Kazimierza to ten nie przejawiał żadnych zainteresowań intelektualnych i w opinii współczesnego mu Des Noyersa, sekretarza królowej Ludwiki Marii, „tak mało ma w głowie, ze niczem zająć się nie może, w całem życiu swem jeszcze ani jednej książki od deski do deski nie przeczytał” (Noyers P., 1877, s. 182). Trzeba przyznać, że Wazowie byli też mecenasami w dziedzinie literatury i mieli całkiem pokaźne księgozbiory, a Karola Ferdynanda można nawet zaliczyć do bibliofilów.

Młodzi Wazowie w zasadzie cały dzień mieli wypełniony różnymi zajęciami. Nauką wyżej wymienionych przedmiotów, fechtunkiem, jazdą konną, nabożeństwami, modlitwą, czytaniem. Wszyscy synowie Zygmunta i Konstancji mieli wspólny pokój, nie mogli z nikim rozmawiać bez świadków (Augustyniak U, 1999, s. 154).

Rygoryzm miał na celu szlifować charaktery królewiczów. Czy takie metody przyniosły pożądany skutek? Już Krzysztof Radziwiłł, żyjący ówcześnie, miał wątpliwości odnośnie nadmiernej surowości. Twierdził, że dyscyplina tak jak i przeciążenie nauką szkodzi „ludziom wielkim”, bo zabija w nich szlachetność duszy (Cyt. za: Augustyniak U, 1999, s. 154).

W przypadku młodych Wazów rygor, wymagania nauczycieli i ojca, nadzór kobiet i jezuitów nie przyniosły spodziewanych rezultatów. Tylko jeden z nich uległ zabiegom wychowawczym: Karol Ferdynand. Pozostali, gdy tylko przestała grozić im rózga, prowadzili nader hulaszczy tryb życia, na który składały się nocne biesiady w towarzystwie płci pięknej, pijatyki. Na dworze królewskim za panowania Władysława IV i Jana Kazimierza, w przeciwieństwie do czasów ich pobożnego ojca, pojawiło się rozprężenie, a burdy i bijatyki pod bokiem majestatu nie były niczym niezwykłym (Fabiani B., 1988, s. 49).

W XVI i w XVII wieku panowała moda na peregrynacje zagraniczne w wieku młodzieńczym, miały one pogłębiać edukację, poszerzać horyzonty. Skutkiem podróży, podczas której młodzieniec miał okazję zapoznać się z obcymi ustrojami i obyczajami miało być przekonanie, że polski obyczaj i ustrój Rzeczypospolitej są najlepszymi rozwiązaniami.

Władysław interesował się sztuką wojenną i wiedząc, że na zachodzie stoi ona wyżej niż w kraju, chciał zobaczyć wszystko na własne oczy. Już w 1623 roku (miał już 28 lat) zaczął się starać o możliwość wyjazdu u ojca (Czapliński W., 1972, s. 68). Wyjechał w V 1624 incognito, pod przybranym nazwiskiem Snopkowski (Waza po szwedzku znaczy snopek). Podróż jego trwała rok i odcisnęła niezatarte piętno na królewiczu i miała wpływ na jego dalsze życie. Zapoznał się z innymi formami rządów, z odmienną organizacją wojskową, sztuką i architekturą. Wrócił do Polski bardziej doświadczony, mądrzejszy, zafascynowany tym, co widział, rozmiłowany w sztuce, a zwłaszcza w teatrze, z którym miał się okazje zapoznać będąc we Włoszech. Założył nawet na Zamku w Warszawie pierwszą w Polsce stałą scenę teatralną. Teatr był zaopatrzony w specjalne podnośnie, dla efektów specjalnych, a sam Władysław nadzorował przygotowanie przedstawień. Według W. Czaplińskiego, Władysław nabył podczas podróży także przekonanie, że Polska, choć uboższa, także reprezentuje wartości zasługujące na uznanie (Tamże, s. 74).

Trochę gorsze dla poczucia patriotyzmu były skutki podróży drugiego królewicza z tej generacji Wazów. Kazimierz wyruszył z kraju w połowie 1637. Podczas pobytu za granicą oferowano mu godność wicekróla Portugalii i intratne małżeństwo, w końcu podejrzewany o szpiegostwo na rzecz Hiszpanii dostał się nawet do niewoli francuskiej, gdzie spędził ponad 21 miesięcy. Po zabiegach dyplomatycznych starszego brata został zwolniony i powrócił do kraju w V 1640 roku (Wasilewski T., 1984, s. 18 nn). Jan Kazimierz w skutek wojaży, zafascynował się obcą modą i obyczajami i nabrał zwyczajów cudzoziemskich. Ostatecznie zmarł za granicą – we Francji, gdzie przebywał po abdykacji i do dziś, zgodnie z jego wolą przebywa tam jego serce.

W następnym pokoleniu na Zamku w Warszawie wychowywał się już tylko jeden Waza - Zygmunt Kazimierz, syn Władysława IV i Cecylii Renaty. Żony Władysława I Jana Kazimierza, Cecylia Renata i Ludwika Maria, miały problemy z donoszeniem ciąży, a już narodzone dzieci umierały w wieku niemowlęcym. Było to zapewne skutkiem cierpienia Władysława IV i Jana Kazimierza na sekretną chorobę zwaną bądź niemiecką, bądź francuską, którą nabyli w wieku młodzieńczym, gdy, jak już wspominałam, hulankami „odrabiali” lata przeżyte w dyscyplinie (Fabiani B., 1988 s. 35–36).

Zygmunt Kazimierz – „anielskie dziecię”, jak o nim mówiono, był szczupły, zwinny miał blond włosy, a co ważniejsze niezwykłą sprawność umysłu. Chłopiec robił bardzo szybkie postępy w nauce, którą dopiero co zaczął. Mając 7 lat mówił po polsku, po niemiecku, a także „początki miał znaczne i w łacińskim języku” – jak zapisał Maciej Vorbek – Lettow, nadworny lekarz królewski (Cyt. za: Fabiani B., 1988, s. 50). Chłopiec z chęcią nosił strój polski, co przyczyniało mu jeszcze więcej uroku w oczach poddanych. Był traktowany jak następca tronu, Istniało przekonanie, że po śmierci ojca zostanie wybrany tak zgodnie przez brać szlachecką, jak jego ojciec. Niestety los chciał inaczej i chłopiec zmarł w wieku 7 lat.

ZAKOŃCZENIE

Wychowaniem królewiczów w Polsce za Jagiellonów i za Wazów budziło duże zainteresowanie. Mieli oni posiąść wiedzę i zdobyć sprawności, które pomogą im w przyszłości rządzić krajem. Chłopcy uczyli się więc między innymi czytać i pisać, języków, historii, filozofii. Nie zaniedbywano także ich rozwoju fizycznego, w czym pomocne były ćwiczenia wojskowe. Uczyli się także odpowiedniego zachowania na dworze i dyplomacji. A że życie króla nie ogranicza się do dworskiego życia, przystosowywani byli też i do obozowych warunków i uczyli się sztuki prowadzenia wojny.

Wraz z przyjściem renesansu, coraz więcej miejsca w edukacji zajmowały zajęcia intelektualne, w przeciwieństwie do średniowiecza, gdzie umiejętności rycerskie były najważniejsze. W epoce baroku, za Wazów elementem wykształcenia stała się podróż zagraniczna, podczas której chłopcy mieli zdobyć doświadczenie, ogładę, zapoznać się z innymi ustrojami, obyczajami, sztuką i sposobami prowadzenia wojny.

Przez cały czas w wychowaniu bardzo duży nacisk kładziono na kształtowanie charakterów królewiczów i rozwijanie w nich cech pożądanych u monarchy, czyli opanowania, odwagi, sprawiedliwości i łaskawości no i oczywiście pobożności. Zdawano sobie sprawę, że ideały, które przyswoją sobie w dzieciństwie i młodości towarzyszyć im będą przez całe życie. W rozwoju osobowości królewiczów bardzo dużą rolę odgrywał wychowawca, dlatego z dużą troską dobierano go. Nauczyciel musiał był gruntownie wykształcony, a jego zachowanie miało stanowić przykład dla wychowanków.

Królewicze na przestrzeni całego interesującego nas okresu byli wychowywani z dużą dozą dyscypliny i bez przepychu. Całe dnie mieli wypełnione pracą. Dorastającymi królewiczami, ich rozwojem interesowali się nie tylko rodzice, lecz i poddani. Pomimo tego, że tron był elekcyjny, traktowani byli jak potencjalni następcy. Dobrze było zadbać o to, aby przyszły władca nabył odpowiednich cech i zdobył właściwa wiedzę.

Protestowano, gdy opiekę nad królewiczami sprawowały kobiety, a do tego cudzoziemki. Próbowano wpływać na dobór wychowawców, gdyż wierzono, zresztą słusznie, że to oni mają największy wpływ na kształtowanie osobowości chłopców. Ideał w oczach szlachty to wychowanie dość surowe w duchu pobożności, a przede wszystkim patriotyzmu. Królewicze mieli nauczyć się języka polskiego, kochać Polaków i polskie obyczaje.

SUMMARY

Upbringing of prices from Jagiellonian and Vaza dynasties in Poland

The education of kings’ sons during the reign of Jagiellonian and Vaza dynasties was as important at the Polish court as at others European courts. People appreciated the influence of upbringing on the whole life.

First of all, parents were interested in proper preparation of their sons for reigning. Besides, people associated with the royal court wrote a few pedagogical scripts where an ideal model of upbringing was suggested. A future king, thanks to proper education and strict upbringing, should be wise, brave, pious and just.

Princes, when in proper age, were looked after by men. One of the teachers, who should be very well – educated, cared about intellectual development of the boys. The other, who should be famous as a knight took care of their physical development. Both tutors should be regarded as virtuous and respectable people, because their main mission was the formation of characters of their pupils.

Polish nobles were also interested in the upbringing of princes. They made efforts to influence the choice of the tutors. They were against the influence of women and foreigners on the boys. In their opinion young Waza and Jagiellons ought to be brought up in the spirit of patriotism and they should be taught how to love Poland and Poles.

 

Bibliografia

  1. Augustyniak U, Wazowie i „królowie rodacy”, Semper, Warszawa 1999;
  2. Bogucka M., Białogłowa w dawnej Polsce, Trio, Warszawa 1998;

3.      Bogucka M., Kazimierz Jagiellończyk i jego czasy, PIW, Warszawa 1981;

4.      Cynarski S., Zygmunt August, Zakł. Nar. im. Ossolińskich, Wrocław 1988;

5.      Czapliński W., Władysław IV i jego czasy, Wiedza Powszechna, Warszawa 1972;

6.      Fabiani B., Na dworze Wazów w Warszawie, PWN, Warszawa 1988;

7.      Noyers P., Portofolio królowej Maryi Ludwiki, czyli zbiór listów, aktów urzędowych i innych dokumentów, ściągających się do pobytu tej monarchini w Polsce, t. 1-2, wyd. E. Raczyński, tłum. K. Raczyńska, Poznań 1877;

8.      O wychowaniu królewicza, [w:] Wybór pism pedagogicznych polski doby Odrodzenia, oprac. J. Skoczek, Zakł. Nar. im. Ossolińskich, Wrocław 1956;

9.      Orzechowski S., Wybór pism, oprac. J. Starnawski, Zakł. Nar. im. Ossolińskich, Kraków 1972;

10.  Pisma polityczne z czasów panowania Jana Kazimierza Wazy (1648 – 1668), t. 3, 1665 – 1668, oprac. S. Ochmann – Staniszewska, Volumen, Wrocław 1991;

11.  Skoczek J., Wychowanie Wazów, Lwów 1937;

12.  Wasilewski T., Ostatni Waza na polskim tronie, Wydawnictwo Śląsk, Katowice 1984;